Rysiek, mój przyjaciel i cudowny, pełen erudycji gaduła, odkąd może, przynajmniej raz w roku przyjeżdża do Polski. Wydaje tutaj swoje książki, zajada się ruskimi pierogami, zmusza swoją żone do wysłuchiwania długich rozmów o polskiej literaturze. Po polsku mówi świetnie, lata Paryża i tel –Awiwu nie zubożyły jego języka, czasami jednak nie jest czegoś pewien :
- Powiedz –pyta- czy „Żydek” to określenie pejoratywne?
- Oczywiście –odpowiadam.- Przynajmniej w odniesieniu do dorosłego. To tak jakby o Polaku powiedzieć „Polaczek”.
Chodzi o to, że ludzie – dowiadując się, iż przyjechał z Izraela – często reagują ze zdumieniem:
- To pan jest Żydkiem?
Zdumienie usprawiedliwia Ryśkowa polszczyzna i nos. Wszyscy sądzą, że Żyd powinien mieć nos haczykowaty, a Rysiek ma kartoflany. Powiada, że ktoś –los lub diabeł-zmienił nosy jego i profesora G., gimnazjalnego przyjaciela. G .- Polak najautentyczniejszy- ma arcyżydowski nos, Rysiek – arcypolski, można nawet powiedzieć, że rustykalno –plebejski.
Jednak ani polszczyzna, ani nos, nie usprawiedliwiają tego „Żydka”.
- Wiesz – mówi Rysiek – oni przy tym uśmiechają się , i to całkiem przyjemnie , z sympatią…
Mamy następny temat kawiarnianej rozmowy – o nieuświadomionym antysemityzmie. Zaczynam ja:
- Przypomnij sobie, co o tym wszystkim , o judaszu w dziwach, o judzeniu, o podobieństwie przymiotników „żydowski” i „obrzydliwy”, pisał Grynberg..
Rysiek natychmiast ożywia się, bo polszczyzna to jego wielka pasja…
Opowiadanie "Żydek" pochodzi z ksiązki Andrzeja Kozioła pt."Na skrzyzowaniu ulic Bożego Ciała i Rabina Meiselsa ". wyd.Austeria 2006, photo by RobertM wykonane przy ulicy Krokodyli na jednym ze straganów wystawionych podczas 22 Festiwalu Kultury Żydowskiej w Krakowie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz