piątek, 31 maja 2013

Dzień dziecka


 Rozmowa z dzieckiem...





Dziewięćset czterdziesty drugi rok.
Matka i dziecko.Warsztat -blok..
Dziecko twarz ma liliową,
matka włosy jak mleko,
powiedz mi,matko -pyta malec-
co to znaczy :DALEKO...




                    Daleko to znaczy za górami,
                    za lasami i za rzekami..
                    Daleko to znaczy szyny..
                    Daleko to morskie podróże,
                    okręty i przestwór siny,
                    i góry w słońca purpurze..
                    i wonne wiatru podmuchy,
                    to jakaś soczysta zieloność
                    i piasek miękki i suchy....
                                                            fragment , Władysław Szlengel



photo by Robert M  -autor.Roman Vishniac "Children Vanishes world" -zbiory własne

niedziela, 26 maja 2013

Kinochamy

          Kino istnieje od ponad stu lat.Mimo to, obyczaje widzów przez ten czas jakoś specjalnie się nie zmieniły..widzowie nadal jedzą..piją..śmieją się tam gdzie nie trzeba a gdzie trzeba uparcie milczą...rozmawiają..itd... 8o lat temu problem ten dostrzegł Julek Tuwim, którego felieton zamieszczam..


Istnieje pewna zbrodnicza, milionowa mafia, której podła działalność nie da się niestety „podciągnąć” pod paragrafy kodeksu karnego, chociaż członkowie jej zasługują na wszelkie istniejące, a nawet zaniechane już sposoby torturowania, na ciężkie więzienie z ciemnicą, na chłostę publiczną lub doraźne mordobicie. Ta zorganizowana banda, ta „ferajna” ciemnych indywiduów działa wyłącznie na terenie kin. Kradną? Nie. To byłoby zrozumiałe. Wywołują zgorszenie moralne? Nie. To byłoby raczej przyjemne. Cóż więc te wyrzutki robią?

Czytają głośno napisy filmowe.

Nie wiem, kochany czytelniku, czy i za tobą łażą. Za mną – zawsze. Gdy tylko siądą w kinie, siada tuz za mną (lub czeka tam już na mnie) jakaś parka i na głos, z kretyńskim uporem, odczytuje napisy. Jeżeli parka składa się z samca i samicy, speakerką jest zazwyczaj ona. Jeżeli to para chamów rodzaju męskiego, czytają na przemian. Jeżeli dwie idiotki – jednocześnie. Zdarzało mi się niejednokrotnie mieć za sobą całe rodziny. Wtedy recytacje odbywały się według zasad „rozkładania głosów” (melodeklamacja) z wpadkami cienkich głosików dziecięcych. Najgorszą odmianą tych potworów są typy nie tylko odczytujące napisy, ale wręcz i po prostu opowiadające głośno, co się na ekranie dzieje. Zjawia się napis:

„I cóż z naszą sprawą, kochany hrabio? Czy zobaczę kiedy swoje pieniądze?”

Bydlę zaczyna sylabizować:

- I… i… co… co… cóż z na… na-na-naszą sprawą ko… kocha… kochany hrabio… bio…

Napis tymczasem znikł, pyta się więc bydlęcia obok, co tam „stało napisane”. Drugie bydlę mówi:

- Pytał się jego, co z tą sprawą i czy jemu forsę odda.

Na ekranie widać już hrabiego i jego adwersarza, rozmawiających z ożywieniem. Bydlę znów zaczyna:

- O! On właśnie teraz jego zapytuje, co z tą sprawą i czy odda mu pieniądze. Ha, ha! Głupi byłby, żeby oddał.

Hrabia, w pogoni za cyrkówką, jest już w Bagdadzie; wybuchła tam rewolucja. Arabowie pędzą na spienionych koniach. Napisu na szczęście nie ma. Ale bydlę jest. Więc gada.

- Do Palestyny pojechał po pieniądze. Tam żydy na koniach jeżdżą. A jej nie może znaleźć. O – leci z rewolwerem. Coś się tego starego pyta.

Zjawia się napis: „Ale Hussan ibn Mustafa nie poznał swego dobroczyńcy”.

Matowy, kretyński głos odzywa się natychmiast:

- Ale Hu… Hussan i… ibn… Musztarda… nie… po… po… poznał swego dobro… dobrodzieja.

A kolega tępego chama dodaje ciekawy komentarz:

- O – nie poznał go. On nie wie, że to on, bo go nie poznał. Żeby go poznał, toby wiedział, a tak to nie wie.

A tu już maharadżowie walą z karabinów maszynowych w okna podziemnego kabaretu w Lizbonie. Szampanita śpiewa angielskiego szlagiera:

Speak gently to the herring
And kindly to the calf…

Na ekran pada przekład piosenki:

Gdy dziewczę cię pokocha,
Całuska chętnie da…

Potwór rzuca dowcip:

- Albo da, albo nie da! Co?

Drugi się z nim zgadza:

- Możliwe, że nie da, a możliwe, że da.

I śmieją się. Dosyć długo się śmieją, bełkocąc, sepleniąc, śliniąc, charcząc i kwicząc wszystko, co widzą, czytają, myślą i czują.

A kiedy im zwrócić uwagę, żeby byli cicho, psyknąć lub skarcić surowo wzrokiem, obrażają się śmiertelnie i sypią zjadliwe uwagi:

- Jak pan taki nerwowy, to niech pan w domu siedzi.
- Patrzcie go! Żydowski hrabia!
- Wacek, daj spokój, co tam będziesz z byle kim gadał!
- Kiedy ja nie potrzebuję uwag słuchać! Inteligencja!
- Zapłaciłem za bilet tak samo jak pan!
- Niech pan swego nosa pilnuje!
- Też wychowanie!

Dużo potrafią powiedzieć. W tym momencie aparat zaciął się i ekran przez ćwierć sekundy jest ciemny. Chamy już walą nogami w podłogę i stukają laskami. Bo to już dla nich „granda”. Już ich ktoś chce nabrać. Za jego „forsę” wszystko musi być w porządku – i nawet najdrobniejszy, najkrótszy defekt genialnej maszyny budzi w tej kanalii coś w rodzaju potwornego tryumfu.

Ps. właścicielom kin będę bardzo wdzięczny, jeżeli zechcą przedrukować ten felieton w formie ulotki i bezpłatnie rozdawać w swych teatrach.

photo by net

  

sobota, 25 maja 2013

Dzień Matki

Matkom w każdym zakątku świata najlepsze życzenia....


„Matka po nocach nie śpi…
Gładzi synowskie szatki
Patrzy w mrok przez okienko
Łzawymi oczyma Matki..
Matki po nocach nie śpią..
Matki po nocach płaczą..
Matki po nocach wierzą
że, jeszcze syna zobaczą..
Po nocach siwe się modlą..
modlitwą, co siły ma dodać
siedzą na małych stołeczkach
słuchają kroków na schodach..
I liczą kroki najcichsze
tego co idzie schodami
i modlą się biedne serca

by się zatrzymał pod drzwiami….”
                                        Wł.Szlengel

środa, 1 maja 2013

Pamięci powstańców getta...



"Myślisz, że trupy milczą? – że trwają w uśpieniu?
Że zasypani ziemią, ogłuszeni ciszą
Pochłaniają wieczność w mogilnym skupieniu?
Nieprawda! – pomordowanych żydów trupy głośno krzyczą…
Przeraźliwym jękiem, ponad ludzką mocą
Z trudem wyciągają kikuty i ręce,
Z grobów – cieniami się snują dniem, zmierzchem i nocą
Bełkocą, szepcą, o męce, o śmiertelnej męce…
I Ciebie nie ominą – znają wszystkie drogi,
Wszystkie ścieżki znaczone ich krwią i ich łzami
Krok, za krokiem wloką ciężkie, sztywne nogi,
Na rany wskazują martwymi oczami…"
                                  fragment " Krzyk cieni" - Izabela Czajka-Stachowicz ze zbioru "Pieśni żałobne getta"




książka -zbiory własne