niedziela, 29 września 2013

Jest taka ulica w Warszawie....ulica Próżna

Relacje polsko – austriackie sięgają dalekiej przeszłości Jagiellonów i Habsburgów, których powiązania dynastyczne zdominowały całą Europę. Kolokwialnie można by powiedzieć, że byliśmy jedną rodziną. Jak to w rodzinie, relacje między państwami popsuły się podczas udziału Austrii w rozbiorach Rzeczypospolitej. Mimo trudnej sytuacji na mapie Europy,  Polska tylko w granicach zaboru austriackiego cieszyła się pewną autonomią.

Dziewiętnasty wiek to wspólne tęsknoty. W 1845 otwarto w Warszawie Dworzec Wiedeński, z  którego oficjalnie pierwszego października 1848 roku uzyskano kolejowe połączenie ze stolicą Cesarstwa Austrii. Dolina Szwajcarska gościła przebywającą na tournée rodzinę Straussów, a ogródkowe teatry przeżywały oblężenie. Tam święciła tryumfy operetka wiedeńska, w której zaczynały karierę gwiazdy przedwojennego kina.

Warszawa była atrakcyjnym miastem nie tylko pod względem artystycznym ale także architektonicznym. Warszawskie kamienice odznaczały się oryginalnością stylów i detali. Całe dzielnice  budowano wedle obowiązujących trendów i stylów w architekturze. Dla społeczności żydowskiej przez wiele stuleci było to niedostępne miasto. Piętnastowieczne pogromy żydowskie oraz traktat Zygmunta I  „De non tolerandis Judaeis” nie pozwoliły na stałe osadnictwo żydowskie w Warszawie. Nie mogąc mieszkać w stolicy, osiedlali się w jurydykach tzw. prywatnych miasteczkach. W roku 1774 Żydzi zakładają w miejscu dzisiejszego placu Zawiszy osadę zwaną „Nową Jerozolimą”, która po roku została zlikwidowana. Zbierając swój dobytek Żydzi przenieśli się do Raszyna, a z czasem do Warszawy, gdzie w 1864 roku osiedlili się w rejonie Placu Grzybowskiego prowadząc słynny w całym mieście bazar zwany „Pociejowem”. Stało się tak dlatego, że w 1862 roku car Aleksander II nadał Żydom w Królestwie Polskim równouprawnienie. Tutaj zaczyna się historia ulicy Próżnej.

            Nieco wcześniej ulica Próżna zwała się Ogrodową. W 1880 roku ulicę przedłużono do placu Grzybowskiego uzyskując tym samym połączenie z ulicą Marszałkowską.

            „Jest taka ulica w Warszawie..”…Ulica Próżna…Któż przy niej nie mieszkał. Pod jedynką małżonkowie Zalman i Rywka Nożyk, fundatorzy synagogi przy ulicy Twardej. Nożykowie byli również właścicielami okazałej kamienicy pod nr 9. Pod siódemką Icek Blumenfeld prowadził restaurację i piwiarnię, której wystrój przetrwał do 1999 roku. Najwyższa, najbardziej luksusowa kamienica należała do Mozesa Neufelda  i nosiła numer 12.Mieszkał w niej muzyk Adam Gold i Abraham Gepner, działacz społeczny i filantrop. Kamienica nr 10 robiła furorę w całej Warszawie, bowiem na jej dachu zamontowano pierwszą centralę telefoniczną należącą do Bell Telephone Company. Wzdłuż całej ulicy we wszystkich posesjach mieściły się składy żelazne, konfekcyjne, magazyny mód. Gwar i hałas nie ustawał do późnych godzin wieczornych. Okolice Próżnej i placu Grzybowskiego były świadkiem wystąpień patriotycznych, protestów robotników czy przepychanek pomiędzy ludźmi z marginesu społecznego. W kawiarni na rogu Zielnej i Sienkiewicza często dochodziło do bójek  miejscowych alfonsów z robotnikami.

            W czasie dramatu Shoah część ulicy Próżnej znalazła się w granicach warszawskiego getta. Wyłączona z terenu getta w 1941 roku była terenem walk w czasie powstania warszawskiego. Po wojnie stała się jedynym fragmentem Warszawy ocalałym z zagłady getta.

            W jej obustronnej zabudowie kamienic czas zatrzymał się w miejscu.

„Ulica Próżna i dzielnica żydowska w Warszawie” pióra Rafała Chwiszczuka, to książka życia i zagłady ponad trzystutysięcznego świata żydowskiej Warszawy. Świata rodzin Natansonów, „króla kolei” Jana Bogumiła Blocha, kandydata do I Pokojowej Nagrody Nobla, braci Fajansów, czy Maurycego Spokornego, pierwszego dyrektora tramwajów elektrycznych. Książka w swojej treści to nie tylko przewodnik po ulicy Próżnej, ale po całej żydowskiej Warszawie. Na jej kartach prezentowane są te miejsca związane z żydowską społecznością, które ocalały i te które uległy zagładzie, a dziś stały się symbolem. Takim symbolem jest obecnie ulica Próżna, która z mozołem, powoli odradza się z popiołów getta. Książka Chwiszczuka to również historia o zaangażowaniu w ratowanie ostatniego przylądka świata Singera, Kacenelsona, Tuwima i wielu, wielu innych.

Jednym ze „strażników” żydowskiej pamięci stał się Austriacki Instytut Kultury (obecnie Austriackie Forum Kultury), który w roku 1964 zainstalował się przy ulicy Próżnej 8. Trzy lata wcześniej w 1961 roku Wiedeńczycy otrzymali Czytelnię Polską. Austria i Polska znów mogły współistnieć na niwie intelektualnej i kulturalnej.

Przez wiele lat „Austriacy” wrośli w klimat Warszawy , gdzie wypełniają misję obecności na ostatniej zachowanej ulicy getta poprzez różnego rodzaju działania na rzecz kultury oraz regularny udział podczas Festiwali Warszawa Singera.

W Talmudzie zapisano takie zdanie : „…A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat" (Talmud Babiloński, Sanhedryn, 37a).

Kto ratuje żydowską rzecz, ratuje żydowski świat.

Przedmowę do książki Rafała Chwiszczuka napisali min. rabin Michael Schudrich i Gołda Tencer. Album zawiera fotografie współczesne kolorowe fotografie oraz czarno-białe archiwalne. Polecam wszystkim !


Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Austriackiego Forum Kultury w Warszawie

Ulica Próżna i Dzielnica Żydowska w Warszawie = Próżna Strasse und das jüdische Viertel in Warschau

Wydanie drugie, poprawione i znacznie rozszerzone

Autor :  Rafał Chwiszczuk ; tlumacznie: Beata Burger

Redakcja tekstów polskich : Adam Zambrzycki

Wydawca  Warszawa : Austriackie Forum Kultury, 2013

Współwydawca Fundacja CULTUS

Tekst : polski, niemiecki


Format A4

środa, 25 września 2013

Toruński pejzaż żydowski

Dzień za dniem,
sen za snem,
pełnia i nów,
i słońce znów.
Noce i dni
wciąż nazbyt ładne -
zmierzchy i
świty bezradne.
Nikogo.
Pejzaż bez ciebie….

Fragment piosenki Jonasza Kofty mógłby stanowi doskonałą metaforę książki Anny Bieniaszewskiej pt. ”Toruński pejzaż żydowski”.
W czasie, kiedy oświeceniowe prądy zagościły na dobre w całej Europie, w małym mieście z wielkimi tradycjami osiedliła się niewielka grupa Żydów. Skromna początkowo pod względem liczebności członków rozrosła się z czasem, a po ustawie emancypacyjnej z 1847 roku rozwinęła się w pełni pod względem prawnym. Mimo niewielkiej liczebności polityczna emancypacja gminy sprzyjała procesom asymilacyjnym. Zakorzenienie gminy w toruńskim pejzażu nie powstrzymało nastrojów antysemickich, które pogłębił jeszcze kryzys lat dwudziestych, kiedy większość członków opuściła gminę udając się do Niemiec. Obecność Żydów w Toruniu, to nie tylko udział w życiu gospodarczym miasta, to również pielęgnowanie własnych wartości i tradycji, Do trwałych elementów życia żydowskiego należały synagoga, mykwa, cmentarz. Wokół tej osi skupiało się tradycyjne życie żydowskie, które minęło bezpowrotnie w mroku nazistowskiego szaleństwa .
 Przywołajmy zatem z mroku mieszkańców, którzy odeszli…
Oto ulicą Szeroką drepce rabin Zvi Hirsch Kalischer. Do synagogi ma niedaleko. Podczas spacerów tęskni za Syjonem i pisze traktat Derishat Zion. W roku urodzenia Teodora Herzla rabin Kalischer inicjuje kongres syjonistyczny. Wprawdzie Syjonu nie doczekał, ale idea pozostała. Rabin Kalischer był w Toruniu niekwestionowanym autorytetem. Kiedy zaś umarł w 1874 roku, w jego pogrzebie uczestniczyło wielu rabinów z okolicznych miast oraz chrześcijańskich mieszkańców miasta.
            Nie znalibyśmy Torunia z przełomu XIX/XX wieku bez istnienia fotografii. Torunianka, Lotte Jacobi, dorastając  w rodzinie fotografów, od dziecka uczyła się utrwalania życia na kliszy fotograficznej. Już jako dorosła profesjonalistka wyspecjalizowała się w fotografii portretowej i w swoim atelier w Berlinie utrwaliła wizerunki Alberta Einsteina, Tomasza Manna, Marca Chagalla oraz wielu innych osobistości.
              Kto pozostał tradycjonalistą mógł zamówić sobie portret u znanej malarki Julii Wolf, która z miłości do rodzinnego miasta dodała do nazwiska nazwę Horn i odtąd sygnować będzie swoje secesyjne obrazy nazwiskiem Wolfthorn. Malarka znała Stacha Przybyszewskiego, Dagny Juel oraz całą berlińską cyganerię przełomu wieków. Działając w dobroczynnych organizacjach żydowskich podzieliła los wielu żydowskich współbraci umierając w 1944 roku w Theresienstadt.
            Jeśli syjonizm to polityka, a jak polityka to liczne organizacje i postać Abrahama Auerbacha, lidera życia politycznego toruńskich Żydów. Politycznie zaangażowani byli również wyjątkowo aktywni antysemici czemu dawali wyraz w regionalnej prasie.
Aby na co dzień być elegancką personą należało zaopatrywać się w modnych sklepach Leisera czy Seeliga, ewentualnie obstalować ubranie na wymiar u krawca. Do  tego modne  futro z „ondulowanego królika”, kapelusz, rękawiczki i już można było pokazać się na ulicy.
 Z każdym dniem na toruńskich kamienicach tracą barwy dawne napisy reklamowe kolonialek. Nie ma „Corsa”, „Światowida”, ”Arii”, gdzie mieszkańcy Torunia wzruszali się ekranowymi losami Damy Kameliowej z Gretą Garbo, podziwiali szyk Jadwigi Smosarskiej a młode panienki wzdychały do Douglasa Fairbanka i Jana Kiepury. Nikt już nie pamięta Johanna Wentschera, lekarza i pioniera w transplantologii skóry. Dzięki niemu Szpital Miejski otrzymał aparat rentgenowski.
            Z wypiekami na twarzy mieszkańcy miasta czytywali w lokalnej prasie doniesienia na temat Żyda Fetera z Gdyni zwanego ”królem pomarańczy” czy Majera Józefa Szpechta, którego oskarżono o niecny plan zmiany ustroju Państwa Polskiego.Panie mdlały na wieść o aresztowaniu Henocha Srebrnika a panowie kupowali pikantne pocztówki od Żyda Szpiry z Tel Avivu, którego zatrzymano na dworcu pod zarzutem rozpowszechniania pornografii.
            Wszystko odeszło w cień i mrok niepamięci. Z żydowskiego świata pozostały drobne okruchy materialnego świata….dokumenty, fotografie, anonse prasowe, kilka przedmiotów kultu religijnego. Wszystko to, z troskliwą pieczołowitością pozbierała i posklejała Anna Bieniaszewska w swojej książce o toruńskich Żydach.

Książka zrecenzowana dzięki uprzejmości Towarzystwa Miłośników Torunia
Toruński pejzaż żydowski
Data wydania: 2013
Strony: 242

ISBN: 978-83-7780-694-4



poniedziałek, 23 września 2013

Rebeka

Żarki.Maleńkie miasteczko na Śląsku.Połowa mieszkańców jest wyznania mojżeszowego...prawie sztetł. Dwie synagogi, mykwa, cheder i szkoła żydowska.Życie płynie od szabatu do szabatu.Ludzie się rodzą, pobierają, umierają, kupują, sprzedają.Niedaleko, tuż za synagogą znajduje się kościół.
Wszyscy w miastezku żyją zgodnie.
Maleńki sklepik żydowski.Tutaj czas zatrzymał się w miejscu.Jest niedziela, zamknięte.Właściciel szanuje sąsiadów.Zapukajmy i wejdźmy na chwilę..
W półmroku trudno coś dostrzec...jakieś szepty na zapleczu...Słychać męski i damski głos.To właściciel próbuje wypchnąć córkę do klienta.Ta się opiera...jest jeszcze nieśmiała....uffff...udało się!
Przed wysokim mężczyzną stoi czarnowłose dziewczę o migdałowych oczach...nieśmiało spogląda na gościa.
- Czem mogę Panu służyć? - pyta z drżeniem w głosie....pełen podziwu wzrok ocena wielkomiejski wygląd tego dandysa.
Mężczyzna jest jest zakłopotany. Sam nie wie czego chce...w końcu mówi :
- Ergo poproszę,
- Dziewczyna odwraca się do półki, po czym podaje mężczyżnie niewielkie pudełko...
-Służę panu najuprzejmiej ...
Poprzez koronki długich rzęs widać błysk jej oczu...
- Dziękuję panience,
Mężczyzna wychodzi, a biedna dziewczyna "w zamyśleniu czeka", bo on biedna jest i to jest jej sen co całe życie trwa i będzie trwał dopóki istnieje ten mały, żydowski sklepik.








niedziela, 15 września 2013

Co słychać u przyjaciół ?

Co slychać u przyjaciół? Ano zebrali się i wespół w zespół stworzyli nowe i ciekawe żydowskie miejsce....Można poczytać , podumać i podyskutować...

http://swieccyzydzi.pl/

Zapraszam!!

                                                                                                         phooto by net