piątek, 25 maja 2012

Dzień Matki w Birkenau......

Jest sierpień 1944 roku...około gdziny 9 rano...słońce mocno oświetla rampę...w obozie pozorna cisza....komanda wyszły do codziennej pracy...na obozowej rampie przygotowuje się starannie teatr, który po raz kolejny zostanie odegrany...nikt już nie pamięta, który to raz otwiera się obozowa brama.....jest!..powoli wjeżdża ogromna lokomotywa.....tym razem ilość wagonów jest większa...
Niemcy...specjalne komando szybko otwiera wagony...blask oślepia podróżnych.....psy......w ludzkiej kotłowaninie nie słychać migawki aparatu fotograficznego....szybko...szybko...
Mamełe!...Anya!...chcę do mamy!...tutaj moje skarby...już jestem...pójdziemy się umyć..a potem pobawisz się z innymi dziećmi.....
na rampie pozostała lalka.....

                                                                                                                                         Album Lily Jacob


W Dzień Matki pamiętajmy o wszystkich kobietach,których cierpienia i bohaterstwa nie da się opisać żadnymi słowami...

Modlitwa ta jest oparta na słowach Aleksandra Kimel, który przeżył Shoah..."Wszechmogący Boże, pełen miłości, pamiętaj, wszystkie żydowskie matki, które prowadziły swoje dzieci na unicestwienie, doprowadzały swoje dzieci do komór gazowych, i były świadkiem ich spalania. Wszechmogący Boże, niech ich cierpienie, ból i tortury nigdy nie zostanie zapomniane. W naszej pamięci będą żyć na wieki wieków."

Żydowski dom

Elegia miasteczek żydowskich


Nie masz już, nie masz w Polsce żydowskich miasteczek,
.........Próżno byś szukał w oknach zapalonych świeczek,
.......Znikły resztki ostatnie, żydowskie łachmany,
Krew piaskiem przysypano, ślady uprzątnięto
I wapnem sinym czysto wybielono ściany
Jak po zarazie jakiejś lub na wielkie święto.

Błyszczy tu księżyc jeden, chłodny, blady, obcy,
Już za miastem na szosie, gdy noc się rozpala,
Krewni moi żydowscy, poetyczni chłopcy,
Nie odnajdą dwu złotych księżyców Chagala.

Te księżyce nad inną już chodzą planetą,
Odfrunęły spłoszone milczeniem ponurym.
Już nie ma tych miasteczek, gdzie szewc był poetą,
Zegarmistrz filozofem, fryzjer trubadurem.

Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni
Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem.

Nie ma już tych miasteczek, przeminęły cieniem,
I cień ten kłaść się będzie między nasze słowa,
Nim się zbliżą bratersko i złączą od nowa
Dwa narody karmione stuleci cierpieniem.


Antoni Słonimski


Spacerując po leżajskim rynku uwagę moją przyciąga maleńka uliczka...wchodzę w nią i idąc do końca napotykam ulicę Górną..malowniczą uliczkę przy której przysiadły niskie i zwarte domy...czy spotkać można było przy tej ulicy żydowskich mieszkańców? Na pewno..uliczka biegnie do Beit Olam...moją uwagę przyciąga niewielka kamieniczka z orientalizującą ornamentyką.....być może...ktoś bogaty...


idę jednak dalej....mijam kirkut i dochodzę do starego domu....to on...wspominała go również na swoim blogu nieoceniona Bobe...mały żydowski domek...odruchowo sięgam ręką tam gdzie mezuza...nie ma jej..pozostał tylko ślad....zamknięte drzwi....sień...pokoje....piec.....smutno i cicho....zakłócam spokój jego byłych mieszkańców....za chwilę ten dom również odejdzie w nicość i zapomnienie....pamiętajmy!





środa, 2 maja 2012

Tu pachnie rajem....

                     Zwiedzając łańcucką synagogę wspomniałem o planach odwiedzin na lokalnym kirkucie.Usłyszałem taką oto historię..
                    " Pewnego majowego dnia 1827 roku Naftali Cwi Horowic z Ropczyc udawał się w podróż ze swoimi chasydami do Lublina.Kiedy wóz Naftalego mijał łańćucki kirkut cadyk zachwycony okolicą zszedł z wozu i powiedział : "Tu pachnie rajem...tutaj chce być pochowany".Chwilę później zmarł.Oczywiście woli cadyka stało się zadość i do dziś spoczywa na łańcuckim kirkucie.
            To piękna historia i choć niektórzy przypisują śmierć cadyka śmiercionośnej epidemii cholery to zostańmy przy tej wersji.
           Muszę przyznać rację cadykowi ponieważ okolica i usytuowanie łańcuckiego kirkutu jest zachwycające i naprawdę w porze kwietniowo -majowej pachnie tam rajem....

            Naftali Cwi Horowic z Ropczyc  (ur.1760 zm.8.05.1827 ), syn Menachema Mendla z Leska, jeden z najsłynniejszych cadyków galicyjskich, bardzo popularny,mimo silnych skłonności ezoterycznych.Uczeń Elimelecha z Leżajska , a potem Izraela z Kozienic i Menachema Mendla z Rymanowa.W czasie wojny francusko -rosyjskiej zdecydowany przeciwnik Napoleona.Autor ksiąg: Ohel Naftali (1810),Ajala Szelukach (1862) oraz Zera Kodesz (1868)
 M.Wodziński, Groby Cadyków w Polsce,Wrocław 1998







            Na łańcuckim kirkucie spoczywa również Eleazar z Łańcuta (zm.3.09.1865 ), syn Cwi Elimelecha, załozyciela dynastii cadyków dynowskich.Zięć Jozuego Heszela z Dukli.Uczeń ojca oraz Cwi Hirsza z Żydaczowa.Najpierw rabin w Rybotyczach , Strzyżowie i Łańcucie, a potem od roku 1841 (tzn.od śmierci ojca) cadyk w Łańcucie.
M.Wodziński, Groby Cadyków w Polsce,Wrocław 1998









wtorek, 1 maja 2012

Dłoń...


Dwadzieścia siedem kości,
trzydzieści pięć mięśni,
około dwóch tysięcy komórek nerwowych
w każdej opuszce naszych pięciu palców.
To zupełnie wystarczy,
żeby napisać Mein Kampf
albo Chatkę Puchatka.
                            W.Szymborska